Byłam na swej wsi...
i posadziłam wreszcie maliny (ciut im się zbadyliło, czekam na cud) i jeżyny.
Wspaniały wreszcie po miesiącu od zakupu sadzonek zbił skrzynię. I nie trzeba było przypominać, marudzić, czepiać się. Nie! Wziął się i sam z siebie zbił skrzynię. Do tego kupił wory z ziemią i na tę wieś w środku nocy zawiózł. Z Huraganem.
Wulkan i ja śpimy o takich wczesnych porach. My zaczynamy funkcjonować w okolicy południa. Natomiast Wspaniały i Huragan zaczynają się telepać między 5:30-7:00. Tymże sposobem doczekałam się zbicia skrzyni bez zbędnych próśb. A że maliny tego nie doczekaływ stanie zielonym? Widać zjebane sadzonki kupiłam.
Teraz oprócz truskawek zwisających - jakoś niezbyt rosną, a co tu o zwisie mówić, poziomek, które już dzisiaj kosztowałam, jestem dumną posiadaczką dwóch padniętych malin i dwóch całkiem wyglądających jeżyn.
Wspaniały jeszcze nie wie, ale to nie koniec. Tam jeszcze będzie agrest i porzeczki.
I lawenda i maciejka.
W tym roku przygotuję grunt. Może na jesień wsadzę już agrest.... i porzeczkę, a co tam.
Czyli od sierpnia trzeba zacząć pracę nad urabianiem Wspaniałego.
Dodaj komentarz